Liberty cap jest grzybem halucynogennym, który w odróznieniu od szlachetnych borowików jest zbierany w krajach Starej Unii jako dopalacz. Nie wiem, czy liberty cap rośnie w Polsce; myślę, ze tak, ale nie wiem jaką nosi nazwę, poniewaz będąc w lesie nawet nie zwracam uwagi na blaszkowce.
Jest to grzyb (mushroom) a nie pleśń (fungus, fungi) do jakich zaliczają się borowiki. Myślę, ze więcej spotykanych w polskich lasach grzybów, z wyjątkiem muchomora sromotnikowego i borowika szatańskiego, moze po przygotowaniu posłuzyć do wywołania doznań psychodelicznych. Na moje wyczucie takim grzybem moze być, w niewielkiej ilości, muchomor cytrynowy, choć nikomu nie polecam testów z dobraniem odpowiedniej dawki.
Przechodząc do meritum, jak widać z tekstu powyzej dopalaczami mogą być owoce natury i - o ile mozna zabronić hodowli maku i konopii - to Donald Tusk nie zabroni lasom, nawet państwowym, produkcji grzybów halucynogennych.
Ostrzezenie: spozywanie grzybów halucynogennych prowadzi do marskości wątroby, w najlepszym przypadku, a przy duzej dawce wątroba wygląda jak po potraktowaniu kwasem solnym.