Oni.
Najpierw należy zdefiniować, kim są owi oni. Są to ludzie tzw. polskiej prawicy, katolicy, którzy wyznają i propagują historię o dwóch wybuchach na pokładzie TU-154M. Nie mam wiedzy fachowej ani doświadczenia w tej dziedzinie specjalizacji lekarskiej, by diagnozować po co to robią. Po co niszczą Polskę, myśląc, że ją ratują?
Nie jest zwykłym przypadkiem, że śmierć mechanika pokładowego Jaka-40 nastąpiła parę dni po tzw. Konferencji Smoleńskiej, podczas której usilnie forsowano spiskową teorię punktowych wybuchów na pokładzie samolotu. Punktowy wybuch można porównać do eksperymentu, polegającego na oklejeniu tutki naokoło dziobu taśmą z kapiszonami i zapaleniu pierwszego, który inicjuje następny, a ten dalszy, itd.
10.04.2010 Remigiusz Muś słyszał we mgle dwa głuche wybuchy, jednakże nie określił w jakim interwale czasowym nastąpiły. Były to najprawdopodobniej wybuchy na ziemi pewnych części rozbitego samolotu, a ten fakt całkowicie przekreśla, tkaną przez Macerowicza, Biniendę et consortes, jak nić pajęcza historyjkę o dwóch wybuchach bomb na pokładzie samolotu, które nie wiadomo kto, kiedy i po co podłożył.
Dwa głuche wybuchy uderzającego w ziemię samolotu, które słyszał chorąży Remigiusz Miś skradły macierowiczowsko-biniendowską spiskową teorię o bombach, ponieważ były tylko dwa wybuchy, więc dla bomb Biniendy, które także potrzebują dwóch huków zabrakło dwóch odgłosów. Bo co to za bomba, która wybucha bez huku?
I tu jest pies pogrzebany - Muś zabrał Biniendzie dwa huki, więc teoria Biniendy straciła rację bytu, a Macierewicz stracił wymówkę, na co wydał pieniądze podatników.
Muś stał się dla kogoś niewygodny.
W dniu dzisiejszym "prawicowcy" zasypali SG postami o kolejnym "seryjnym samobójstwie".
Ja się zastanawiam, kto pierwszy krzyczy "łapać złodzieja"?
Po namyśle twierdzę, że złodziej.
